Stowarzyszenie Miłośników Kanału Elbląskiego

Pan Samochodzik i ...Floreny z Zalewa

Pan samochodzik jest nieśmiertelny a jego dzieje opisują następcy Zbigniewa Nienackiego, lepiej czy gorzej oceńcie sami.

 

Tom 23 - Pan samochodzik i... Floreny z Zalewa  autor Jerzy Szumski

fragment cyt.:

Zbyszku, Drogi,

piszę do Ciebie z tej Strony Świata, którą opuściłeś na niedługą chwilę. Bo taką jest prawda, że niedługo wszyscy się spotkamy. Nie martw się. W Naszym Świecie wszystko dzieje się nadal tak, jak byś tego pragnął. Dziki buchtują w oparzeliskach, a Robin i Don oszczekują zajęcze tropy na naszych ścieżkach. Wiatry Jezioraka nadal sprzyjają odważnym żeglarzom. Pan Tomasz już znalazł spokój po tym, jak ratując dzieciom życie stracił swój Samochodzik. Jest pana Tomasza następca, którego nie waham się nazwać jego uczniem: Paweł Daniec i jego niepokonany jeep Rosynant. Nie żyje już najgroźniejszy przeciwnik pana Tomasza Waldemar Batura, ale berło po nim przejął jego syn, Jerzy, bardziej niebezpieczny od swego ojca. Nim jednak nie martw się, Zbyszku, bo jak słońce rzuca cień, tak i Pan Samochodzik ma swego przeciwnika, z którym musi się zmagać, wciąż licząc się z możliwością porażki.

Czuwaj, Zbyszku, z Odległych Stron nad działaniami tych, których Twój pisarski talent pomógł walczyć po stronie Dobra. Niech wytrwają i zwyciężają! Na złe i dobre i Ty bądź z nimi!

Jerzy Szumski
Olsztyn, 2 listopada 1999 roku

 

ROZDZIAŁ PIERWSZY

FLOREN I KUSA MARYNARECZKA * UCIECZKA KLIENTA * O RODZAJACH

FLORENÓW * AUTOSTOPOWICZ * ŚLEDZĘ BIAŁEGO MERCEDESA *

RAPORTÓWKA NA SZOSIE * DNI TARGOWE W ZALEWIE * HOTEL “ANDERS” W

STARYCH JABŁONKACH

- Ile to jest warte? W głosie chełpliwość ginęła pod niepewnością i lekiem. Złota moneta zatoczyła po szkle krzywe koło i znieruchomiała przykryta spoconą dłonią. W odpowiedzi antykwariusz lekko wzruszył ramionami.
- Musiałbym obejrzeć monetę...
- Ależ proszę, proszę!

Chudy mężczyzna o ptasich rysach twarzy, ubrany w kusą marynareczkę, podkoszulek, sprane dżinsy i tenisówki, nerwowo popchnął monetę, a gdy już prawie spadała z lady, skoczył za nią.
- Przepraszam pana!
- Nie szkodzi.
Właściciel sklepu sięgnął po lupę i oglądał monetę przez dłuższą chwilę.
- Musiałbym się jeszcze jej przyjrzeć dokładnie, ale sądzę, że ten floren wart jest około tysiąca złotych.
- Floren?!
Z większym zaciekawieniem spojrzałem przez szczelinę w kotarze. Drobny klient potarł nerwowo brodę.
- A czy... Czy gdzie indziej dostałbym?...
Antykwariusz ponownie wzruszył ramionami.
- To niech pan idzie gdzie indziej. Choć wątpię, czy uda się panu dostać lepszą cenę.
- Ależ nie! - mężczyzna w marynareczce zamachał rękoma. - Ja tylko... Chciałem...
Ufam panu. I mam tu jeszcze więcej florenów!
- Ma pan więcej florenów? - antykwariusz ożywił się. - Proszę, niech pan pokaże...
Przybysz już sięgał po raportówkę.
- Przepraszam, czy pan jest może z Zalewa? - spytał od niechcenia właściciel sklepu.
Reakcja przybyłego była na tyle gwałtowna, co dziwna: chwycił raportówkę i skoczył do drzwi.
- Ależ co pan?! - zawołał zaskoczony antykwariusz. - Niech pan zaczeka! Nie ma powodu... Pański floren!
W odpowiedzi tylko drzwi trzasnęły, aż zadygotały szyby. Przez wystawowe okno widać było właściciela florenów, jak biegnie, rozpychając się chudymi ramionami, przez tłum na Długim Targu.
Numizmatyk pokręcił głową i podrzucając floren w ręku wszedł na zaplecze, gdzie oczekiwałem na niego.
- I co o tym sądzisz, Pawle? - spytał siadając w fotelu i sięgając do lodówki po dzbanek z mrożoną herbatą. Upał tego lipcowego dnia dawał się we znaki nawet we wnętrzu gdańskiej kamieniczki. Byłem w gościnie u Andrzeja Moździerza, mego przyjaciela i znanego “Numizmatyka, właściciela sklepu numizmatycznego “Dukat”.
Pociągnąłem długi orzeźwiający łyk.
- Widzisz, Andrzeju, znana mi jest, choć przyznam, że powierzchownie, historia florenów z Zalewa, ale sądziłem, że ta sprawa należy już do numizmatycznej przeszłości. Tymczasem okazuje się, że nadal ktoś wykopuje w Zalewie floreny! Szkoda tylko, że ten gość okazał się taki nerwowy, chociaż wątpię, żeby naprawdę zechciał nas poinformować, gdzie znalazł swoje skarby...
Andrzej skinął potakująco głową.
- Historia zalewskiego skarbu nie jest jeszcze zakończona. Pamiętam, jak do środowiska numizmatycznego zaczęły napływać pierwsze wiadomości o odkryciu. Był to bodaj rok 1991. Na monety natrafiono podczas stawiania garaży w Zalewie (ówczesne województwo olsztyńskie) przy ulicy Żeromskiego, na łagodnym stoku powstałym po zsypaniu gruzów z wyżej położonego terenu przeznaczonego pod budowę bloków. Teren ten znajdował się od początku w obrębie starego miasta i był stale zabudowywany. Zapewne do wyjątków w jego historii należy okres po drugiej wojnie światowej, kiedy to ruiny przez ćwierćwiecze czekały na uprzątnięcie. To wraz z ich gruzami skarb najprawdopodobniej został przeniesiony na wysypisko i rozsypmy na długości 300 metrów. Tu także amatorzy, poszukiwacze skarbów znaleźli około stu monet, ale skarb z pewnością zawierał ich o wiele więcej. Profesjonalne badania archeologiczne prowadzone w tym miejscu nie dały rezultatów.
- Cały skarb zalewski to floreny?
- Innych monet nie zgłoszono. Na przykład w posiadaniu Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie znajduje się 39 florenów. Większość została wybita w mennicy florenckiej. Kilka naśladuje tę mennicę, a trzy należą do emisji z południa Francji, z Delfinatu Viennois.
- Wszystko to monety czternastowieczne?
- Tak. Z pierwszej połowy tego wieku. Najmłodsze datowane floreny pochodzą z lat 1332 i 1333.
Przyjrzał się przyniesionemu przez mężczyznę florenowi.
- Ten jest nieco wcześniejszy. Datowałbym go na koniec XIII wieku.
Schyliłem głowę, uznając kompetencje gospodarza, i sięgnąłem po monetę. Miała średnicę około 20 milimetrów. Na awersie widniał stylizowany kwiat lilii, w otoku napis: + FLOR - ENTIA. Rewers zdobiła postać patrona miasta Florencji, świętego Jana Chrzciciela, otoczona napisem: + IOHA - NNES, oraz znak mennicy listek koniczyny.
- Piękny skarb. Ciekawe, skąd się znalazł w takiej mieścinie jak Zalewo? Całe to miasto można było za niego wykupić. Porządna kamienica kosztowała wówczas 4,5 florena!
Andrzej zaśmiał się:
- Nie było Zalewo wtedy taką mieściną jak teraz! Od 1305 roku posiadało już prawa miejskie.
- Tak, wiem. W 1334 roku Zalewo uzyskało pełne przywileje miejskie na prawie chełmińskim. Jednak ponad 100 florenów to znaczna suma, żeby nie powiedzieć ogromna, w skali takiego miasta.
- Prawdopodobne jest, że stanowiła część, o ile nie całość, kolejnego świętopietrza, czyli daniny kościelnej przeznaczonej na utrzymanie Watykanu. Ten “grosz świętego Piotra” mógłby pochodzić z wzniesionego w Zalewie w 1480 roku klasztoru franciszkanów.
Pokręciłem przecząco głową.
- Nie bardzo mi to pasuje. Nie ma w skarbie monety starszej niż z roku 1332, a klasztor wzniesiono, jak sam powiadasz, półtora wieku później!

Tyle Pan Samochodzik, o prawdzie historycznej przeczytajcie w "Zapiskach zalewskich"


C Z Ł O N K O W I E     W S P I E R A J Ą C Y

  ideal-service-g