Stowarzyszenie Miłośników Kanału Elbląskiego

NA STRAŻAKA W KANALE LICZYĆ NIE MOŻESZ!

 

Członkom naszego Stowarzyszenia przydarzyła się w sierpniu niemiła przygoda. Szczęśliwie zakończona, dlatego przygoda ale mogło być naprawdę niebezpiecznie.  Artykuł czekał dość długo na publikacje ale sprawa wymagała dogłębnego wyjaśnienia, czy dla Was wszystko jasne oceńcie sami.

Przedstawiamy poniżej relacje jej uczestników spisaną przez Edytę, nie jako stenogram lecz jako wspomnienie, drzazgę pozostawioną w pamięci. Poniżej załączamy korespondencję prowadzoną z Komendantem Powiatowym Państwowej Straży Pożarnej w Ostródzie.
Kierujemy ta drogą wniosek de lege ferenda do Komendanta Głównego państwowej Straży Pożarnej o zmianę procedury P-17 dla operatorów nr 112. Nie może bowiem żadna procedura stać wyżej od ustawy a ta (art. 160 kodeksu karnego) bardzo mocno sprawę stawia cyt. „Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
Procedurę należy zmienić tak aby strażacy mogli nie tylko wydobyć, z pełnym poświęceniem, ciało człowieka, któremu nie udało się samodzielnie wydostać z pułapki, pomimo dobrych porad  operatora (patrz. pkt. 11 procedury). Stare przysłowie mówi, że „dobrymi radami piekło jest wybrukowane”. W tym przypadku było to piekło zwykłego obywatela, który oczekiwał od służby PAŃSTWOWEJ wydostania go z potrzasku i został sam.

Wniosek z tego jak w tytule.

Kłody w kanale

 

Mazury zachodnie należą do ulubionych miejsc spędzania wakacji przez naszą rodzinę. Dzieci polubiły kemping w Wilamowie (nad Jeziorem Ruda Woda) więc często przybijamy do tamtejszego pomostu.
W sierpniu, będąc na Mazurach wybraliśmy się na wycieczkę na Jezioro Bartężek, jako że tam nas jeszcze nie było. Wyruszyliśmy z Wilamowa na południe w kierunku Kanału Duckiego, który łączy Jezioro Ruda Woda z Jeziorem Bartężek. Dopłynęliśmy do Tardy bez żadnych trudności podziwiając przyrodę i nieznany nam dotąd akwen. Na miejscu zjedliśmy pyszny obiad w lokalnym ośrodku wczasowym i po krótkim spacerze (dzieci potrzebują się przecież wybiegać) odbiliśmy od brzegu w drogę powrotną.
Zadowolenie z wyprawy i uznanie jej za udaną miało jednak za chwilę zostać zakłócone bo oto przed nami w kanale pojawiły się kłody. Po lipcowym rejsie z Szałkowa do Gdańska byliśmy już przyzwyczajeni do roślin w kanałach i małych jeziorkach, które owszem stwarzają pewne niedogodności ale nie uniemożliwiają przeprawy. Tym razem jednak było inaczej. Okazało się bowiem, że to co wystaje z wody to nie grążele czy grzybienie ale liście z gałęzi drzewa i że nie jest to mała gałązka tylko całkiem spory kawał drzewa, który zablokował kanał w całej jego szerokości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Skąd on się tam wziął? Początkowo sądziliśmy, że ktoś zrobił głupi kawał. Po dokładniejszym rozejrzeniu się stwierdziliśmy, że winowajcą jest wiatr, który faktycznie wiał dość mocno tamtego dnia.
Najpierw oczywiście mąż próbował dać sobie radę sam z usunięciem przeszkody ale po pewnym czasie zrozumieliśmy, że trzeba wezwać pomoc. Przyszedł nam do głowy numer alarmowy 112. Wyszliśmy z założenia, że jeśli nie oni nam pomogą to przynajmniej przekażą wiadomość innym służbom. Nic bardziej mylnego. Otóż okazało się, że służby pod numerem 112 reagują  tylko w przypadku zagrożenia życia. Pan strażak z Ostródy, bo tam trafiło nasze połączenie, stwierdził, że jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia nie pomoże nam uwolnić nas z pułapki w jakiej się znaleźliśmy. Ponieważ w naszej przygodzie nie było takiego zagrożenia pan nie pomógł nam a fakt, że mamy sześcioro dzieci na pokładzie w wieku 3-15 lat nie bardzo go wzruszył. Inna rzecz, że nie bardzo wiedział gdzie ów kanał się znajduje skoro twierdził, że biała flota jeździ to my naszym jachtem też powinniśmy dać radę. W Kanale Duckim biała flota nie kursuje!
Dopiero na wyraźną sugestię męża zajrzał do Internetu; zlokalizował miejsce, w którym się znajdowaliśmy i sprawdził kto w podobnych sytuacjach jest odpowiedzialny za udzielenie pomocy. No i się zaczęło. Dostaliśmy nr telefonu stacjonarnego do śluzy w Miłomłynie, który po godzinie 16 już nie odpowiada. Po kolejnym telefonie pod 112 otrzymaliśmy nr komórkowy ale człowiek, który odebrał (śluzowy) stwierdził, że on pracuje na śluzie i nam nie może pomóc, że trzeba tę zgłosić sprawę do Buczyńca a telefonu tam nie zna.
Czas płynął, dzieci zaczynały panikować a nadzieja na pokonanie przeszkody malała. Gdy już zgasła i pogodziliśmy się z wizją spędzenia nocy na jachcie uwięzionym w kanale przyszło olśnienie. Przecież to właśnie nasze ulubione Mazury Zachodnie były jedną z przyczyn wstąpienia do Stowarzyszenia Miłośników Kanału Elbląskiego. Wśród członków NAVICULI jest wiele osób doskonale znających ten teren. Szybki telefon do prezesa i akcja nabrała tempa.
Okazało się, że to był nasz ratunek. Nasz kolega, który też w tym czasie miał żeglować po tej części Mazur zdążył już wprawdzie wrócić do domu ale skontaktował się ze swoimi znajomymi mieszkającymi w okolicy. Odpowiedź z informacją o rozpoczętej akcji przyszła po kilkunastu minutach. Minęła kolejna godzina ale świadomość, że jest szansa na wydostanie się z kanału i powrót do przystani na noc poprawiła nam samopoczucie. Dzieci na wieść, że nadjeżdża pomoc też się uspokoiły.
Pomoc nadeszła. Dwaj panowie, zaopatrzeni w liny i piłę spalinową, wspólnie z moim mężem wyciągnęli powalone drzewo z wody. Była to akcja niełatwa, wymagająca wejścia od wody po pas, sporej siły i wytrwałości. Na pocięcie drzewa, z którym wiatr obszedł się bezlitośnie, potrzebna była zgoda służb leśnych, którą uzyskano telefonicznie.

Nasze uwolnienie z opresji było możliwe dzięki odrobinie dobrej woli, no i oczywiście konkretnej znajomości: terenu, aby właściwie skierować ludzi udzielających pomocy, właściwości terytorialnej służb i ich danych teleadresowych a przede wszystkim ludzi żyjących nad kanałem, pływających po tym szlaku lub przebywających sezonowo w różnych bazach.

Smuci mnie myśl, że są sytuacje, w których dzwoniąc pod numer awaryjny nie otrzymujemy pomocy bo nie ma zagrożenia życia. Nieraz widzę strażaków dzielnie usuwających powalone na drogę drzewo, drogi wodne widać to inna bajka. Ale są przecież inne służby, które mogły być skierowane przez pana z 112. Zostaliśmy odesłani z przysłowiowym kwitkiem. Pan z 112 do dzisiaj nie zadzwonił, choć podaliśmy numer naszego telefonu. Powinien nam pomóc kierując właściwe służby, tylko… trzeba chcieć pomóc.  Wolę nie myśleć jak długo byśmy tam tkwili gdyby nie NAVICULA.

 DZIĘKUJEMY serdecznie panom, którzy działając bezinteresownie, z dużym poświęceniem, uwolnili nas :)

                                                                                                    Edyta

 

 

 

A oto zapowiedziana korespondencja:

 

od Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
do Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
17 września 2011 14:38

 Witam,
w załączeniu przesyłam relację członka naszego Stowarzyszenia ze zdarzenia zaistniałego w dniu 9 sierpnia br. w godzinach popołudniowych na kanale Duckim (Bartnickim). Ponieważ dotyczy ono bezpośrednio podległych Panu funkcjonariuszy PSP proszę uprzejmie o zajęcie stanowiska w tej sprawie przed opublikowaniem tej relacji.

pozdrawiam
Sławomir Dylewski
prezes
Stowarzyszenia Miłośników Kanału Elbląskiego "NAVICULA"

 

 

od Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
do Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
21 września 2011 15:09

 

Dzień dobry!

Dziękuję bardzo za możliwość zajęcia stanowiska w sprawie zdarzenia zaistniałego 9 sierpnia tego roku na kanale Duckim.

Po przeanalizowaniu treści relacji członka Waszego Stowarzyszenia oraz zapisu rozmów telefonicznych na numer alarmowy w naszym stanowisku kierowania stwierdzam, że:

1)       postępowanie dyspozytora było zgodne z obowiązującymi nas przepisami prawnymi. Zgodnie z art. 1. pkt. 1 ustawy o Państwowej Straży Pożarnej z dnia 24 sierpnia 1991 roku formacje straży pożarnej przeznaczone są do walki z pożarami, klęskami żywiołowymi i innymi miejscowymi zagrożeniami. W sytuacji kiedy nie ma zagrożenia życia, zdrowia lub mienia działanie straży pożarnej jest nieuzasadnione.

2)      W zapisie rozmowy telefonicznej nie odnalazłem wypowiedzi naszego funkcjonariusza, która miałaby twierdzić, iż : „… biała flota jeździ to my naszym  jachtem też powinniśmy dać radę” – tak jak to opisuje autorka relacji,

3)      Podczas rozmowy z Panem zgłaszającym a dyżurnym, nasz funkcjonariusz na prośbę osoby zgłaszającej starał się pomóc w rozwiązaniu zaistniałej sytuacji poprzez odnalezienie kontaktu do instytucji odpowiedzialnej za zapewnienie właściwych warunków korzystania z wód. Efektem tego było przekazanie numeru stacjonarnego do Żeglugi Ostródzko – Elbląskiej w Ostródzie, a nie jak Pani pisze – do śluzy w Miłomłynie.

4)      Po zakończeniu pierwszej rozmowy, nasz dyżurny jeszcze raz sprawdził dane teleadresowe instytucji odpowiedzialnych za utrzymanie wód śródlądowych. W wyniku tego, po drugim telefonie do naszego stanowiska kierowania, wykonanym tym razem przez Panią Edytę(po około 4 minutach od zakończenia pierwszej rozmowy), dyżurny przekazał numery telefonów komórkowych do osoby z nadzoru wodnego w Ostródzie.

Reasumując uważam, iż w zaistniałej sytuacji dyżurny stanowiska kierowania zachował się właściwie pomagając rozwiązać problem. Uważam za zbyt pochopne stwierdzenie autorki relacji: „Zostaliśmy odesłani z przysłowiowym kwitkiem” oraz „tylko trzeba chcieć pomóc”.

Pozdrawiam
st..kpt. Tomasz Ostrowski
Komendant Powiatowy PSP w Ostródzie

 

 

od Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
do Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
22 września 2011 06:42

Szanowny Panie Komendancie,

dziękuję za szybką reakcję na informacje o niejasnościach, które pojawiły się w związku z zaistniałą w dn. 9 sierpnia na kanale Duckim sytuacją. Pańskie stanowisko  w sprawie wydaje się jednoznaczne, budzi jednak pewne wątpliwości zarówno w zakresie interpretacji zapisów prawa obowiązujących PSP, głównie przyjętej przez Polskę decyzji Rady Europy nr 91/396/EEC z dnia 29 lipca 1991 r., jak i w zakresie praktyki  funkcjonowania numeru alarmowego 112. Zwracam się przeto z uprzejmą prośbą o odniesienie się do poniższych zapytań:

ad 1. Uprzejmie proszę o podanie podstaw prawnych do setek interwencji PSP w sytuacji zablokowania pasa ruchu na drodze publicznej przez przewrócone drzewo (wg. danych KG PSP - kilkadziesiąt tysięcy interwencji rocznie). W przypadku przyjęcia, że blokada pasa ruchu stwarza zagrożenie proszę o podanie przepisu wykluczającego drogi wodne z obszaru działania krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. W razie braku takiego przepisu proszę o weryfikację oceny działania dyspozytora nr 112.

ad 3. Uprzejmie proszę o podanie oficjalnych informacji na temat gotowości Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej do usunięcia pnia drzewa blokującego ruch na kanale Duckim - zwłaszcza na temat sposobu i czasu interwencji . Wyrażam przekonanie, że dyspozytor kierując petenta do tej instytucji był przekonany, że jest ona w stanie udzielić pomocy w BEZPIECZNYM CZASIE. Ponieważ wskazane przez dyspozytora 112 instytucje nie były w stanie zareagować, pojawia się wątpliwość, czy dostępna dla dyspozytora 112 informacja o gotowości wskazanych podmiotów do działań na kanale Duckim jest prawdziwa.

ad 4. Uprzejmie proszę o komentarz do poniższej refleksji:

Zgłoszenie z telefonu komórkowego od osoby znajdującej się na kanale Duckim informacji o sytuacji, która w ocenie dyspozytora nie wymagała wysłania ratowników, było przesłanką do powiadomienia o zdarzeniu instytucji innych, niż jednostki KSRG. Czy w takiej sytuacji nie byłoby zasadne przejęcie przez dyspozytora ciężaru korespondencji i ustaleń - dla zaoszczędzenia baterii w telefonie komórkowym osoby zgłaszającej (groźba całkowitej utraty kontaktu ze zgłaszającym) oraz skuteczniejszego zorganizowania odpowiednich do sytuacji działań.

Jak wynika z przebiegu zdarzenia, wskazane przez dyspozytora 112 instytucje nie były w stanie przeprowadzić działań, zrealizowanych ostatecznie przez osoby prywatne. Aktywność strażaka - dyspozytora 112 nie przyniosła praktycznie żadnego efektu. Uprzejmie proszę o informację, czy omawiane zdarzenie stało się przesłanką do weryfikacji przyjętych procedur i rozwiązań organizacyjnych w zakresie funkcjonowania numeru alarmowego 112 w KP PSP w Ostródzie.

z poważaniem   
Sławomir Dylewski

 

 

od Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
do Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
6 października 2011 12:35

 

Szanowny Panie Prezesie!

Odpowiadając na Pana e-mail dotyczący sytuacji, która miała miejsce na kanale Duckim, przesyłam Panu dodatkowe informacje.

Wykonywanie zadań centrum powiadamiania ratunkowego na obszarze powiatu ostródzkiego realizowane jest przez Komendę Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Ostródzie na mocy porozumienia zawartego z Wojewodą Warmińsko – Mazurskim (Podstawa prawna art. 7 ustawy  z dnia 5 grudnia 2008 o zmianie ustawy o ochronie przeciwpożarowej oraz niektórych innych ustaw Dz. U. z 2009 r. Nr 11 poz. 59). Na mocy tego Porozumienia Wojewoda Warmińsko - Mazurski powierzył Komendantowi Powiatowemu PSP w Ostródzie realizację zadań określonych w art. 14a ust. 1 pkt 2 i 3 ustawy z dnia 24 sierpnia 1991 o ochronie przeciwpożarowej (Dz. U. z 2002 r. Nr 147 poz. 1229 z późn. zmianami) tj: przyjmowanie zgłoszeń alarmowych numeru 112 oraz jego obsługę, a także kwalifikację zgłoszeń.

Pojęcie „zgłoszenia alarmowego” definiuje Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2009 r. w sprawie organizacji i funkcjonowania centrów powiadamiania ratunkowego i wojewódzkich centrów powiadamiania ratunkowego (Dz. U. z 2009 r. Nr 130 poz. 1073 z późn. zmianami). Zgodnie z rozporządzeniem gdy mowa jest o „zgłoszeniu alarmowym - należy przez to rozumieć informację o wystąpieniu lub podejrzeniu wystąpienia nagłego zagrożenia dla życia i zdrowia, środowiska lub mienia, przekazane na numer alarmowy 112 lub inny numer alarmowy obsługiwany w centrum powiadamiania ratunkowego lub wojewódzkim centrum powiadamiania ratunkowego albo z wykorzystaniem innych środków komunikacji umożliwiających przekazanie tej informacji do centrum powiadamiania ratunkowego lub wojewódzkiego centrum powiadamiania ratunkowego".

Zasady przyjęcia zgłoszenia telefonu alarmowego 112 określa Procedura P-17 opracowana przez Komendę Główną Państwowej Straży Pożarnej. Zgodnie z nią dyspozytor dokonuje kwalifikacji zdarzenia i dysponuje siły i środki straży pożarnej, bądź w przypadku gdy do podjęcia działań właściwe są policja lub zespoły ratownictwa medycznego, przekierowuje połączenie do dyżurnego policji lub dyspozytora jednostki ochrony zdrowia. Natomiast w przypadku, gdy do podjęcia działań właściwa jest inna służba lub podmiot ratowniczy niż PSP, jednostka ochrony zdrowia lub policja i nie występuje zagrożenie życia lub zdrowia, dyspozytor lub dyżurny operacyjny informuje rozmówcę o możliwości bezpośredniego kontaktu z daną służbą/podmiotem podając konkretny numer telefonu oraz instruując rozmówcę o zapobieganiu zagrożeniom, udziela porady.

Na podstawie powyżej przytoczonych przepisów oraz po analizie zapisu rozmów telefonicznych dotyczących sytuacji na kanale Duckim w dniu 9 sierpnia 2011 roku stwierdzić należy, że zgłoszenie nie miało charakteru „zgłoszenia alarmowego”, nie występowało zagrożenie dla życia lub zdrowia, mienia lub środowiska. Dyżurny strażak w czasie rozmowy ustalił i przekazał telefony kontaktowe do podmiotów odpowiedzialnych za zapewnienie właściwych warunków korzystania z wód. Nie ponosi on jednak odpowiedzialności za dyspozycyjność oraz organizację pracy tych podmiotów.

Z poważaniem:
st. kpt. Tomasz Ostrowski
Komendant Powiatowy PSP w Ostródzie

 

 

od Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
do Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

8 października 2011 13:41

Dziękuję serdecznie za odpowiedź.

Kończąc naszą wymianę zdań, albowiem nie liczę już na zmianę bardzo sztywnego stanowiska, pragnę podzielić się refleksjami z niej płynącymi.

Zacytowane akty prawne są mi znane, jako prawnikowi z ponad 30 letnią praktyką.Prosząc o podanie podstaw prawnych liczyłem na więcej niż podanie podstawy prawnej obsługi telefonu 112 przez KPPSP Ostróda.

W tym kontekście zwracam ponownie uwagę, że nie udzielił Pan odpowiedzi na postawione poprzednio pytania;

1. cyt. „ Uprzejmie proszę o podanie podstaw prawnych do setek interwencji PSP w sytuacji zablokowania pasa ruchu na drodze publicznej przez przewrócone drzewo (wg. danych KG PSP - kilkadziesiąt tysięcy interwencji rocznie). W przypadku przyjęcia, że blokada pasa ruchu stwarza zagrożenie proszę o podanie przepisu wykluczającego drogi wodne z obszaru działania krajowego systemu ratowniczo-gaśniczego. W razie braku takiego przepisu proszę o weryfikację oceny działania dyspozytora nr 112.” W zgłaszanym przypadku doszło do całkowitego zablokowania ruchu na drodze wodnej.

2. cyt. „Uprzejmie proszę o podanie oficjalnych informacji na temat gotowości Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej do usunięcia pnia drzewa blokującego ruch na kanale Duckim - zwłaszcza na temat sposobu i czasu interwencji . Wyrażam przekonanie, że dyspozytor kierując petenta do tej instytucji był przekonany, że jest ona w stanie udzielić pomocy w BEZPIECZNYM CZASIE. Ponieważ wskazane przez dyspozytora 112 instytucje nie były w stanie zareagować, pojawia się wątpliwość, czy dostępna dla dyspozytora 112 informacja o gotowości wskazanych podmiotów do działań na kanale Duckim jest prawdziwa.”

W trzecim akapicie przytacza Pan pkt. 11 Procedury nr 17 KG PSP z dnia 29.08.2005 r. uzasadniając przekazanie zgłaszającemu cyt. „telefonu  stacjonarnego do Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej”. Czy przekazanie tego telefonu wynikało:
a) z głębokiej wiary, że wydarzy się cud i statek Żeglugi Ostródzko-Elbląskiej usunie przeszkody z drogi wodnej
b) nadziei, że tam będą znali właściwego adresata tego zgłoszenia?
c) wiedzy operatora, popartej uzgodnieniami, umowami, dokonanymi wcześniej wiarygodnymi ustaleniami?

Tylko przypadek „c” uzasadnia przekazanie takiej informacji zgłaszającemu. Rozumiem, że w podobnym przypadku zablokowania np. drogi gminnej przekazujecie zgłaszającemu telefon do Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, nie podejmując żadnych innych działań ze swej strony.

Zgadzam się całkowicie z tezą, że strażak nie ponosi odpowiedzialności za organizację pracy innych podmiotów ale kierując zgłaszającego do innych podmiotów MUSI posiadać wiedzę o ich kompetencjach i możliwościach aby skierować osobę zgłaszającą do podmiotów mających REALNĄ możliwość udzielenia pomocy W BEZPIECZNYM CZASIE.

W momencie zgłoszenia nie było faktycznie zagrożenia życia lub zdrowia ale gdyby zgłaszający poprzestali tylko na zastosowaniu się do udzielonej przez operatora 112 PORADY, tkwili by tam jeszcze długo. Przypomnę w załodze jest: 1 mężczyzna, filigranowa kobieta i 6 dziewczynek w wielu 15 – 3 lata. Pozostawienie ich uwięzionych tylko na dobę bez możliwości uzupełnienia zapasów żywności, wody już stawia ich w bardzo złym położeniu. Sytuacja w jakiej pozostają powoduje olbrzymie obciążenie, fizyczne a przede wszystkim psychiczne, zarówno dorosłych jak i dzieci.

Konkludując, pozostawienie tych ludzi uwięzionych w kanale jest pozostawieniem ich w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo uszczerbku na zdrowiu bez udzielenia pomocy, co  wyczerpuje już dyspozycje art. 160 i 162 kk. A w przypadku funkcjonariusza publicznego, jakim jest bez wątpienia strażak, dodatkowo  art. 231kk.

Intencją mojej korespondencji nie jest udowodnienie jakichkolwiek racji, czy wymuszenie odpowiedzialności za „złe postępowanie” ale skłonienie funkcjonariuszy PSP do zdroworozsądkowego postępowania, zgodnie z rotą ślubowania z 1931 r. cyt. „Daj, Panie, czujność, abym mógł najsłabszy słyszeć krzyk”.

Za Wasze poświęcenie i niesienie pomocy społeczeństwo Was  H O Ł U B I  lecz z tej korespondencji, wkrótce upublicznionej, wyłania się jasny przekaz:

 

ŻEGLARZU,

na szlaku kanału Elbląskiego

NIE MOŻESZ LICZYĆ NA PAŃSTWOWĄ STRAŻ POŻARNĄ,

licz tylko na siebie.

 

z poważaniem

Sławomir Dylewski

 

C Z Ł O N K O W I E     W S P I E R A J Ą C Y

  ideal-service-g