Gospodarstwo "agroturystyczne" u Schulzów

Lipowy Ostrów wciąż odkrywa przed nami nowe oblicza. Do poznanych wcześniej funkcji: rolniczej, rybackiej i przewoźników, dodajemy dziś funkcje pierwowzoru gospodarstwa agroturystycznego. Renata Preuss opowiadała nam o wycieczkach okolicznych rolników do Wieprza aby skorzystać z wycieczki statkiem po Jezioraku oraz o goszczeniu, przewożonych tu łodzią z Bukowca, przybyłych bryczkami gości.
Ryszard Kowalski przesłał nam fragment swojej książki „Nie tylko miasto… Ostróda i jej jubileusze w 2014 roku” zawierający niezwykle interesujące informacje dotyczące nowej aktywności rodziny Schulzów. Być może za sprawą Klubu Żeglarskiego Ostróda opisana tradycja powróci, zapraszamy do lektury całego artykułu.

Pod  białymi żaglami na Jeziorze Drwęckim

Ostróda z jeziorem „w środku” ma bogate tradycje żeglarskie. Przed wojną oprócz klubów: wioślarskiego, gimnazjalnego – wioślarskiego oraz kajakowego działał Ostródzki Yacht Club (Osteroder Yacht Club – OYC). Był to mały i elitarny klub żeglarski bez własnego lokalu. Dlatego latem żeglarze spotykali się na werandzie kąpieliska Mathia, znajdującego się na końcu dzisiejszej ul. Spichrzowej (obecnie nie istnieje; zostało spalone w pierwszych latach po wojnie).

 

Jezioro Drwęckie na pocztówce z lat 30. XX wieku.
Z lewej strony na pierwszym planie statek „Seerose” („Lilia Wodna”) Adolfa Tetzlaffa;
w głębi zabudowa kąpieliska Mathia. Żaglówki  zacumowane do boi
ze zbiorów R. Kowalskiego

Mistrz rybacki Franz Mathia, właściciel tego zbudowanego na wodzie zakładu kąpielowego z szatnią i bufetem, dysponował także suszarnią, którą OYC wynajmował do suszenia żagli. Żaglówki cumowano do boi nieopodal kąpieliska i w zatoce Jeziora Drwęckiego. By się do nich dostać, trzeba było wypożyczać od Mathii łódź wiosłową. Zimą  jachty przechowywano w szopie, wyposażonej w slip, która stała na północnym brzegu jeziora, za kąpieliskiem miejskim. Miejsce to zwano Eckschliffke. Na stanie klubu, jak podaje Konrad Tiede, były trzy łodzie żaglowe, które brały udział w regatach, nawet poza Ostródą tj. jacht kilowy „Tannenberg” i ożaglowane gaflowo, służące także młodzieży w celach szkoleniowych: jolka „Osterode” i jacht kilowy z kabiną - „Jugend”. Do tego dochodziły prywatne żaglówki, jak również cztery motorówki, z których trzy z reguły stacjonowały przy kąpielisku Mathia.

Członkowie przedwojennego OYC

Z początkiem lat 30. klubowi przewodniczył dr Ludwig Götz, lekarz i długoletni dyrektor ostródzkiego szpitala, oraz właściciel dużego jachtu kilowego „Gorch Fock” z kajutami, toaletą na pokładzie i wbudowanym motorem. Pozostałymi członkami OYC i zarazem właścicielami jachtów (różnorakich typów jolek z kabinami) m.in. byli: Otto Fesser, architekt miejski; Eva Grune, wdowa po lekarzu; Emil Kölsch, architekt powiatowy (łódź „Knorke”); Bruno Sadowski, dentysta; Bernhard Münter, drogista; Leo Scharffendort adwokat i Max Walter, urzędnik sądowy. Rokrocznie w Zielone Świątki ostródzcy żeglarze całymi rodzinami płynęli na wyspę Lipowy Ostrów na Jezioraku, leżącą naprzeciwko Siemian, obok większej wyspy Bukowiec. Na miejscu dzieci spały w pobliskim wiejskim domu i szopie.  Również w wakacje na Jeziorak  przypływała łódź  „Jugend”, z młodzieżą żeglarską na pokładzie. Ponadto latem młodzi żeglarze często zawijali do Piławek i cumowali przy kąpielisku miejskim niedaleko wieży Bismarcka.

Harcerze i dezeta

Już w 1946 roku, w poniedziałek wielkanocny, powstała Instruktorska Drużyna Harcerzy Wychowania Wodnego w Ostródzie. Jej członkiem był m.in. Zdzisław Krzyszkowiak, znakomity biegacz, mistrz olimpijski z Rzymu (1960) i rekordzista świata. Na  siedzibę drużyny wodniaków wybrano opuszczony i wymagający remontu (brak drzwi i okien), hangar dawnego Gimnazjalnego Klubu Wioślarskiego (obecnie nie istnieje), stojący w parku miejskim naprzeciw dzisiejszego Urzędu Miejskiego.

Nieistniejący hangar w parku nad Jeziorem Drwęckim archiwum prywatne K. Bielawskiego

Harcerze własnym sumptem wyszukiwali zatopione w jeziorze łodzie, a następnie wydobywali je i remontowali. Nazwa tych żaglówek zwykle nawiązywała do imienia lub nazwiska zastępowego albo do jego sympatii. Tak się zrodziły m.in. „King”, „Oleńka”, „Krysta” i „Krypa”. Harcerski zwiad ustalił też, że na przystani w Iławie znajduje się zatopiona łódź. Udało się ją sprowadzić do Ostródy. Była to duża łódź żaglowo – wiosłowa typu „DZ”.

rysunek poglądowy S.Dylewski

Znana raczej starszym żeglarzom i dziś cokolwiek zapomniana dezeta, to liczący ponad 100 lat niemiecki kuter klasy II (2K II), zaprojektowany do szkolenia kadetów marynarki wojennej, o oryginalnych wymiarach: 8,5 m długości, 2,1 m szerokości, zanurzeniu 0,50/1,70 m, masie 1150 kg, wysokości masztu 5,50 m i powierzchni żagla 29,03 m².  Po likwidacji drużyny w 1949 r., wskutek  podporządkowywania harcerstwa Związkowi Młodzieży Polskiej, słynna dezeta trafiła do Ligi Morskiej (po 1953 r. Liga Przyjaciół Żołnierza; w 1962 r. przekształcona w Ligę Obrony Kraju), która również mieściła się w parku miejskim, a później przeniesiono ją koło dworca kolejowego. W sumie Liga dysponowała  dwiema dezetami. Na takim jachcie i bączku  szkoliła się w Ostródzie i w 1952 roku zdobyła patent żeglarza  Krystyna Chojnowska – Liskiewicz, przyszła inżynier budowy okrętów, jachtowy kapitan żeglugi wielkiej, pierwsza kobieta na świecie, która  w latach 1976 – 1978 samotnie opłynęła kulę ziemską.

Dezeta na Jeziorze Drwęckim 1954 r., z prawej strony Kazimierz Bielawski

Sekcja żeglarska ZS „Kolejarz”

W 1945 roku osiedla się w Ostródzie i podejmuje pracę w miejscowych Warsztatach Wagonowych PKP Albert Popławski (1923 – 1977), wielki miłośnik żeglarstwa. Wiosną 1945 r. na terenie przedwojennego Klubu Kajakowego (dawniej tartak Moschalla) odkrywa kilka zniszczonych łodzi żeglarskich. Wraz z innymi żeglarzami – amatorami remontuje kilka z nich i rozpoczyna powojenne rejsy po Jeziorze Drwęckim. Dopiero około 1948 roku powstała sekcja żeglarska w ramach Zrzeszenia Sportowego „Kolejarz”. Jej pierwszym kierownikiem i zarazem instruktorem został naturalnie Albert Popławski. W tym okresie ostródzcy żeglarze pływali na poniemieckich żaglówkach, tak zwanych „10” i „15” oraz na jachcie kabinowym „Orlik”.

Żaglówka „15” na Jeziorze Drwęckim  archiwum prywatne Jerzego Popławskiego

Można powiedzieć, parafrazując kapitana żeglugi wielkiej Jerzego Kuklicza, że wielu pod żaglami „Orlika” wymarzyło sobie wielką, morską przygodę. Jeszcze w latach 60. ów wysłużony jacht leżał uszkodzony na przystani. Podczas kolejnych Dni Morza użyto go do zbudowania tratwy, którą spalono na Jeziorze Drwęckim. Był to już czas polskich omeg i amerykańskich słonek…


„Orlik” od rufy; za sterem Albert Popławski, połowa lat 50. XX wieku archiwum prywatne J. Popławskiego